Menu
Luliraj

Owoce dobrych wysiłków

LULIRAJ jest przytulną agroturystyką na wielkopolskiej wsi. Usytuowany niedaleko od Poznania, pozwala znaleźć wytchnienie tym co bliżej mieszkają jak i gościom z dalszych zakątków Polski i Europy. LULIRAJ to miejsce, które w swej naturze ciągle powstaje, zmienia się i kształtuje. Tak jak dusza się umacnia, tak to miejsce nabiera piękniejszych kształtów i kolorów z upływającym czasem. Nie wszystko było od razu, ale w tym też tkwi piękno. Z czasem po prostu piękniejemy umacniając się wewnętrznie.

Wspaniałe są owoce dobrych wysiłków, a korzeń mądrości nie usycha.

Mdr 3,15

Gdy myślę o LULIRAJ’u, przez bliskich zwanym po prostu luli, jest to miejsce ponad to co kiedyś jako mała dziewczynka sobie wymarzyłam. Jest nie tyle domem, sposobem na okazywanie i przekazywanie swojej kobiecości, miejscem do spania, piękną agroturystyką, w której dba się o szczegóły i dobre jedzenie, ale w głównej mierze jest miejscem, w którym leczy się duszę. Luli jest wartością. Pozwólcie, że wam o tym opowiem.
Odkąd tylko pamiętam lubiłam gotować i w ten sposób okazywać innym moją miłość oraz sympatię. Do tego dochodziła dusza artystyczna, odrobinę wyciszona czasami szukająca ciszy i wytchnienia, a momentami nutki wyjątkowego szaleństwa. Koncepcja luli powstała w jednym z najtrudniejszych i najbardziej traumatycznych momentów w moim życiu. Gdy na studiach w Szwajcarii uczyłam się o przywództwie, byciu liderem, czytałam o osobach, które stojąc na krawędzi swojego życia, w swej niemocy chciały je zmienić. Tak też było i ze mną. Po nagłej śmierci mojego brata, pogrążona w żałobie, szukając siebie i swojej drogi jeździłam do ogrodu mojej mamy, by tam prosić mojego Anioła Stróża o podpowiedź co mam dalej robić w życiu. W głowie kołatało mi się pytanie: “Jak żyć”? Codzienne rozpatrywania trudnych pytań, wnikanie w siebie. Wówczas jeszcze moja wiara nie była głęboka ani gorliwa, to było jak oddanie się dziecka i wołanie o pomoc na skraju przepaści. Systematycznie w ciągu tych dwóch tygodni zaczęłam spisywać to co lubię robić, jakie mam talenty, co mogę i chcę dawać innym. Podstawowe pytania, które uświadomiły mi, że ponad tym co namacalne pragnę dawać innym zapomniane wartości. Ciepło domu, rodzinna atmosferę, połączoną z przytulnością wnętrz i dobrym jedzeniem.

Co jest z miłości spełnione, nie jest małe.

Św. Siostra Faustyna

Gdy powstała w mojej głowie, jak i na kilkunastu kartkach, koncepcja agroturystyki, jedną z najtrudniejszych nieformalnych części okazała się właściwa nazwa. Tak jak łatwo przyszło mi rozpisanie tego co chcę dawać poprzez moją pracę, tak brakowało mi pomysłu na nazwę. Do końca życia nie zapomnę momentu, w którym przyszła do mnie nazwa, to było jak olśnienie, moja otrzymana w prezencie eureka. Pamiętam jak w środku lata chodziłam po Krakowie, nucąc pod nosem kolędę “Gdy śliczna Panna”. Nazwa LULIRAJ przyszła od Matki Bożej, to było tak oczywiste i jasne. Idealnie wpisywało i opisywało to co chciałam dawać innym w oparciu o dobrze znane mi wartości. Ciepło domu, przytulność, skrawek raju na wielkopolskiej wsi, nad którym czuwać będzie najlepsza Opiekunka.
Mam kochanych rodziców, którzy wsparli mnie i podarowali dom, w którym mieści się LULIRAJ. Reszta była już ciężką pracą, w której pojawiały się momenty euforii, ale też mocne upadki. Budowa jest ogromnym przedsięwzięciem, a gdy ma się chęci dawania dobra, to Bury próbuje pokrzyżować i stłamsić nasze plany.
Staram się zostawiać Matce Bożej orędownictwo w tym miejscu. Ona subtelnie i delikatnie okazuje swoją miłość nam wszystkim. Tak jak mama najlepiej i najpiękniej nas kocha, czule dotyka złamanych serc i podupadających na duchu. Nie ma w LULIRAJ’u warsztatów jogi, medytacji i rzeczy, które kłócą się z moją wiarą i wyznawanymi wartościami, ale jest błogosławieństwo dla każdej osoby, która tu przyjeżdża. Za wszystkich moich gości dziękuję.

Moim autorytetem była i jest moja babunia, kobieta tak ciepła, rozmodlona, z sercem i miłością na dłoni, otwarta na każdego człowieka. Gdy o niej myślę, wiem, że miała na mnie duży wpływ, ucząc mnie radości z najmniejszych rzeczy, podarunków przygotowanych specjalnie dla mnie, bucików ze starej włóczki i worka pierników na święta. Przez kilka lat, jak mieszkałam poza krajem, wiekowa już wówczas babunia, pisała do mnie listy kilka razy w ciągu miesiąc. Jej ciepło i otwartość na drugiego człowieka było dużym motywatorem by je pokazać innym.

Z biegiem czasu widzę jak wykonywana praca mnie zmienia, jak zmienia się i dojrzewa moja kobiecość, chęć dawania z siebie więcej. Budzi się we mnie i kształtuje pokora, która jest dużym darem. Dzięki LULIRAJ’owi mam przyjemność poznawać nowe osoby, widzieć jak ich skorupki pękają a serce wyrywa się w szczerości do ciepła, rozmowy i bycia. Cieszę się ponieważ moi goście mówią mi o swoich doświadczeniach, o tym, że bycie tutaj jest dla nich po prostu ucztą dla ducha, swoistego rodzaju przybliżeniem do raju. Tutaj czują się spokojniejsi i najzwyczajniej w świecie tęsknią za luli. Czy może istnieć piękniejsza gratyfikacja dla wykonywanej pracy i pasji? Oczywiście bywają też i trudniejsze momenty, relacje, które dotykają i bolą, ale takich gości staram się oddawać w Najlepsze ręce. LULIRAJ łączy, powstają relacje, znajomości jak i przyjaźnie. W ostatnim czasie odbywają się tutaj “Niebiańskie uczty”, spotkania kolacyjne, podczas których uczestnicy uczty celebrują chwile przy jedzeniu przygotowywanym specjalnie na tą okazję. Pięknie zastawiony stół w sielskiej atmosferze daje wytchnienie, możliwość do otworzenia się na nowe osoby, poznania innych smaków i zakosztowania czegoś co nie jest namacalne. Miłości. LULIRAJ jest moim Dobrym Zwycięstwem i chciałabym abyś i Ty odkryła drogę pełni radości w pasji, którą wykonujesz.

Pax et Bonum, pokój i dobro. Tego Wam bardzo życzę!

No Comments

    Leave a Reply